3/27/2024

SOCOTRA /a co to takiego?!/ - marzec 2024

     Kilka miesięcy temu koleżanka zaproponowała: może polecimy na Sokotrę? A co to takiego? Przyznaję, że nie miałam zielonego pojęcia o istnieniu tego miejsca. Zaczęłam przeglądać zdjęcia w internecie i oniemiałam! Oczywiście, że chcę tam być, chcę zobaczyć tą jedną z najdziwniejszych wysp na świecie. Słowo się rzekło, połowa ceny zapłacona. Potem wydarzyła się tragedia... moje życie, serce… cały świat rozsypał się na miliony kawałków.

Postanowiłam jednak nie rezygnować z tej podróży.

Nie wiem czy i ile jeszcze ciekawych miejsc na świecie będzie mi dane w życiu zobaczyć, ale w każdym z nich moja córka będzie zawsze ze mną.


    Sokotra to archipelag czterech wysp i paru wysepek znajdujący się na Oceanie Indyjskim, pomiędzy Afryką, a Półwyspem Arabskim należący do Jemenu. Do Jemenu nie zdecydowałabym się lecieć, jest to bardzo niebezpieczne miejsce, ale Sokotra jest bardziej pod wpływem Zjednoczonych Emiratów Arabskich i jest tam bardzo spokojnie. Główna wyspa mierzy 132 km długości, oraz 49,7 km szerokości.

Jeśli miałabym w jednym zdaniu opisać tą wyspę to jest to bardzo, bardzo stare miejsce gdzie czas się zatrzymał. To miejsce jeszcze jest dzikie, dziewicze, nietknięte cywilizacją. Oferuje turystom biwakowanie bez prądu, łóżek, ale w zamian daje piękne plaże z turkusową, czystą wodą, fantastyczne skalne baseny i olśniewające krajobrazy. Do tego należy dodać niesamowitą życzliwość mieszkańców i niezliczoną ilość kóz. Kozy są wszędzie! I  górach i w miasteczkach i na plażach.

Jest to jedno z nielicznych miejsc, do których bardzo chciałabym wrócić.


    Planując pobyt na Sokotrze trzeba zacząć od kontaktu z lokalnym biurem. To oni załatwiają wizę jemeńską. Nie można jej jednak kupić online. Firma załatwia wizę, bilet na lot z Abu Dhabi i powrotny oraz zapewnia nam tygodniowe wojaże po wyspie. My skorzystaliśmy z firmy   https://www.rockyroadtravel.com/socotra-tours/#1 i z czystym sumieniem ich polecam. Kiedy dostaliśmy informację, że wiza jest gotowa i zaklepane miejsca w samolocie też - można było myśleć o zakupie lotu z Polski do Abu Dhabi.

    Z Abu Dhabi na Sokotrę latał do tej pory jeden samolot w tygodniu, podobno teraz latają dwa, ale nie wiem tego na 100%. Samolot normalny, zero wolnych miejsc, ludzie w całego świata na pokładzie :)

Siedziałam obok Japończyka i podczas objazdu wyspy kilka razy go spotkałam. Nie ma cudów - ponad 100 osób zwiedza te same miejsca i porusza się jedną, główną drogą. Można ewentualnie zmienić kolejność zwiedzania.

Z Abu Dhabi lot na Sokotrę trwa troszkę ponad 2 godziny, lądujemy na maleńkim lotnisku i jest to jedyny samolot na płycie :) 


 I już po wyjściu z samolotu uśmiechy od ucha do ucha... na płycie lotniska rośnie drzewo butelkowe! :)) 


Po wyjściu z lotniska czekały na nas 3 samochody z kierowcami i opiekunem grupy.


Samochody porządne, dawały radę na naprawdę ekstremalnych trasach. Do obowiązków każdego kierowcy należało "rozpieszczanie" swoich pasażerów :)) Może zimne picie z lodówki? Woda? Pepsi? Zamknąć okno, otworzyć? Kiedy zatrzymywaliśmy się na chwilę, od razu wyciągał "dywan" żeby nam było bardziej miękko ;)) Kierowca też zajmował się rozkładaniem i składaniem namiotów, nosił walizki.

Opiekun grupy każdego dnia przedstawiał nam plan na następny dzień, wieczorami z nami biesiadował, odpowiadał na wszystkie zadawane przez nas pytania, biegle posługiwał się angielskim /kierowcy niekoniecznie/. Podpowiadał jakie buty ubrać, czy podejście jest ciężkie itp...

Oto Abdul - nasz opiekun


A to nasz kierowca Salaman


Do ekipy należy jeszcze kucharz i jego dwóch pomocników. Poruszali się swoim "kuchennym" samochodem z całym sprzętem i zaopatrzeniem. Codziennie jedliśmy świeże ryby, raz była koza. Do tego ryż, makaron, ziemniaki w plasterkach, warzywa, owoce... facet dwoił się i troił żebyśmy byli zadowoleni. Smażył pączki, a raz nawet upiekł nam ciasto! W termosach podawana była herbata, kawa. Śniadania to jajecznico-omlet, chlebek nan, nutella, dżem. Nigdy nikt nie był głodny! Oto nasz wielki kucharz! :) Kiedy tylko skończył gotować, obsługą, sprzątaniem zajmowali się jego pomocnicy. Podczas biwakowania w pierwszym miejscu przyjechał szef po drugą część opłaty. 


Jeśli chodzi o warunki sanitarne to już inna bajka. 6 nocy spaliśmy w namiotach, jeden nocleg był w hotelu /kontenerowym/. W niektórych miejscach były toalety i prysznice, w innych nie. Trzeba zaopatrzyć się w chusteczki nawilżane i papier toaletowy /też nawilżany/i oczywiście w apteczkę! Ta bardzo nam się przydała /opiszę w dalszej relacji. W miejscach gdzie nie było toalet trzeba było szukać ustronnego miejsca za jakimś kamieniem, krzaczkiem - potrzebna jest czołówka. W jednym miejscu opiekun zaoferował, że gdyby była taka potrzeba to kierowca zawiezie nas do sąsiedniego campu z toaletą....potrzeba była :) 

W namiotach były cienkie, gąbkowe materace, poduszka, jakaś niby poszwa i kocyk. Jeśli ktoś potrzebował, mógł dostać śpiwór. Podczas mojego pobytu było bardzo gorąco i najczęściej  niczym nie przykrywałam się w nocy. Namioty mieliśmy jednoosobowe.

W niektórych miejscach byliśmy sami na plaży, w innych było więcej grup i namioty rozstawione były w niedalekiej odległości.

Tak to wyglądało:


Patrząc na mapkę Sokotry my z lotniska pojechaliśmy w lewą stronę, w kierunku rejonu Qalansiya. Tam dotarliśmy do Laguny Detwah, popłynęliśmy łodziami na Shoab Beach, obserwowaliśmy wielkie stado delfinów  /delfiny pokazywały się we wszystkich miejscach, w których byliśmy nad morzem/ Odwiedziliśmy też jaskiniowca Abdullaha. Tam spędziliśmy 2 noce. Następnie przebijaliśmy się przez górzysty środek wyspy żeby dotrzeć do rejonu Dixam, na płaskowyż Homhil. Bo to trzeba zobaczyć!!! Niesamowity Fermahin - smoczy las :). Spaliśmy wśród tych majestatycznych drzew, wrażenia bezcenne! Wracaliśmy oczywiście przez góry, zeszliśmy do naturalnego basenu, odwiedziliśmy jaskinię Dagub. Przejeżdżaliśmy też przez Wadi Kalysan. rośnie tam bardzo dużo drzew butelkowych i co jest niesamowitą atrakcją - można zejść do wąwozu z naturalnymi basenami. Niestety, ja nie zeszłam tam. Upał powyżej 33C, trekking  stromą drogą w dół, następnie  powrót...nie dałam rady. Widziałam zdjęcia znajomych - warto to miejsce zobaczyć. 

Nocowaliśmy przy słynnych wydmach na Aomak Beach, oraz przy tych największych na Arher Beach. Wybraliśmy się też na najdalej wysunięty na wschód punkt widokowy Ras Erisal. To miejsce gdzie stykają się wody Morza Arabskiego i Oceanu Indyjskiego. 

Była też możliwość snurkowania w rezerwacie Dihamri. Byliśmy w "gościach" na herbatce u mieszkańca lokalnej wioski oraz na kolacji w domu naszego kierowcy :) Trochę tego było... :)

Szczegółowo postaram się każde z tych miejsc opisać, w tym poście chciałam przedstawić ogólne informacje na temat Sokotry. 

Jeśli chodzi o pamiątki to w Hadiboh odwiedziliśmy sklep fundacji dla rozwoju dzieci. Tam można było kupić jakieś magnesiki, koszulki, kubki itp. Wszędzie można było płacić dolarami, ale za dużo tam nie wydacie bo nie ma gdzie! Wskazane są oczywiście napiwki dla opiekuna, kierowców, kucharza i pomocników, ale to w/g własnego uznania. 

Jeśli mi się coś przypomni to będę o tym pisać na bieżąco w relacjach :) W razie pytań służę pomocą.


 


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Wojaże Słowików