9/28/2013

Riwiera Turecka - Calista Luxury Resort - wrzesień 2013

   

   Luksusowo nie zawsze znaczy najlepiej :)



    Opiszę Wam moje wrażenia z pobytu w tym hotelu w 2013r., może ktoś będzie zainteresowany i skusi się na wyjazd właśnie tam :)
   Wakacje wykupiliśmy w Itace konkretnie do hotelu Paradise Side Beach. Zastanawialiśmy się długo, czytaliśmy opinie,  wybieraliśmy... jesteśmy zwolennikami małych hoteli, nie lubimy tzw. molochów. Ten hotel wydawał się być ok.
     Zaplanowaliśmy pobyt na ostatnie dwa tygodnie września 2013r. W poprzednich latach byliśmy dwukrotnie w Oludeniz, tym razem padło na Riwierę.
Nasze przygody zaczęły się już na lotnisku w Katowicach. Wylot miał być w godzinach wieczornych, nie pamiętam już dokładnie o której. Cisza...na ekranie pokazuje się tylko "opóźniony", nikt nic nie wie. W końcu podali komunikat, że za pól godziny podadzą nowy komunikat...i tak w kółko. Czekaliśmy 6 godzin! Ludzie dostawali już piany, zaczęły się awantury. Przynieśli nam bułki i wodę.
W końcu jest samolot! Lecimy. Przelot ok już bez niespodzianek. Wylądowaliśmy rano, podchodzimy do przedstawicielki biura i słyszymy: przykro nam, ale hotel Paradise Side Beach nie może państwa przyjąć, na dwa dni zostaniecie państwo zakwaterowani w hotelu Pegasos Resort. Tylko na dwa dni! Trudno, dwa dni przeżyjemy.

     Hotel Pegasos Resort niby miał 5 *, ale mi się nie podobało! Tzn. nie wszystko mi się tam podobało. Pokój dostaliśmy na ostatnim piętrze, z widokiem na morze. Hmm...właściwie to z widokiem na murek. Na balkonie był właśnie taki murek, który przesłaniał widok. Trzeba było wejść po dwóch stopniach i wtedy głowa sięgała mi ponad ten murek i mogłam oglądać morze ;)
Ja z mężem dostałam apartament dwupokojowy, a nasze córki osobny pokój. Ok. nie jest źle :) Mamy tam być dwa dni więc większość rzeczy zostawiliśmy w walizkach.
Tytuł tego wątku jest Calista....ale przy okazji wkleję troszkę zdjęć z tego pierwszego hotelu



widok z balkonu




nasz pokój




i drugi pokój w naszym apartamencie




Poszliśmy coś zjeść...masakra! Czułam się jak w typowej stołówce, tłum ludzi, bajzel, napoje w plastikowych kubeczkach - ja nie mam nic przeciwko plastikom, ale kubki były z bardzo miękkiego plastiku, nie umiałam nieść takiego kubka! Jak ścisnęłam to połowa zawartości lądowała na podłodze! W tych samych kubkach podawali drinki.
Naprawdę, nie należę do tych czepialskich, ale stołówka, drinki stanowczo były na "nie"! nie robiłam tam żadnych zdjęć
Za to plaża była przepiękna! :) Były fale, mięciuteńki piasek, czysta woda - tam mi się podobało. Żeby nie było za pięknie to tłum ludzi też był ;)
W tym hotelu było bardzo dużo basenów. Właściwie to są 3 hotele tej sieci i można korzystać ze wszystkich basenów. Zauważyłam, że było dużo atrakcji dla dzieci, animatorzy dwoili się i troili z dzieciakami, tak że pod tym względem duży plus. Basen można sobie wybrać według upodobań




Są też super zjeżdżalnie! Nawet skusiłam się na ślizgi, stringi mi się wtedy zrobiły :)
Wyjście na plażę




Dwa dni minęły i cisza. Rezydent wił się jak piskorz przed tłumem wściekłych turystów. Bo było nas więcej, my to w miarę spokojni byliśmy, ale inni... Facet miał przerąbane! Cała wataha wkurzonych klientów i on jeden. Nie mam absolutnie do niego pretensji bo przecież to nie jego wina, ale był on przedstawicielem biura na miejscu więc wszyscy swoje pretensje kierowali do niego. Tłumaczył, że mimo, że biuro miało zaklepanych ileś tam miejsc w danym miejscu to hotele czasem w ostatniej chwili wybierają np. oferty innych biur, szczególnie rosyjskich. Wiadomo - Rosjanie zostawiają na miejscu więcej pieniędzy. Tego, w jaki sposób potem Itaka rozliczyła się z hotelem nie wiem i nie jest mi potrzebna ta wiedza. Ja nie trafiłam do hotelu, który wybrałam i dla mnie tylko to się liczy!
Z dwóch dni zrobiło się 5, na kolejnym spotkaniu rezydent powiedział, że nasz hotel Paradise Side Beach w ogóle nas nie może przyjąć. Tego było za wiele, większość ludzi pisało reklamację na kartkach /ja oczywiście też/. Biedny rezydent /przesympatyczny facet/ uśmiechnął się i mówi...będziecie państwo wypoczywać w bardzo luksusowym hotelu Calista Luksury Resort - no to my wszyscy, że już nie chcemy nigdzie jechać, że jakoś zaczęliśmy się już przyzwyczajać do tego hotelu itp., a on, że nie możemy już zostać w tym hotelu.
Nie było wyjścia. Po 5 dniach zmieniamy hotel. Naszym oczom ukazuje się taki widok




wchodzimy do środka




i cisza, jak tam było cicho...:) zaproszono nas do jednego z barów /był biały bar, czarny bar, jazz bar i jeszcze inne / od razu panie zaczęły roznosić napoje, drinki, kawę, kto co chciał


Siedzieliśmy tam chyba pół godziny. Wyszliśmy na taras zobaczyć jak to wszystko wygląda "od podwórka"



Cały hotel to kilka okrągłych budynków, różnej wielkości. Oczywiście budynek główny jest największy. My dostaliśmy pokój w budynku po prawej stronie, na 4 piętrze






na przywitanie czekały na nas owoce i butelka wina


a balkon najbardziej podobał się moim córkom :)




I jeszcze główny holl




Schodami lub windą można zejść do restauracji. Obowiązywały odpowiednie stroje do kolacji, wiadomo - panowie długie spodnie. Zresztą, w hotelu było bardzo dużo Rosjan. Rosjanki tak się stroiły, że można było naprawdę popaść w kompleksy. Po kilku dniach nie wiedziałam już co mam na siebie włożyć ;)
Ale trzeba przyznać - wyglądały prześlicznie. W restauracji jakoś głupio mi było chodzić z aparatem, a było tam wszystko! Nie wiem ile rodzajów mięs, ryb, przepiórki, miecznik, owoce morza, czekoladowa fontanna, niezliczone ilości potraw, nie dało się nawet spróbować wszystkiego!



Basenów jest kilka, część połączona ze sobą. Ten akurat był osobny







na końcu po lewej stronie był podgrzewany basen i woda w nim była naprawdę baaardzo ciepła









Przy którymś z basenów były też zjeżdżalnie. To może teraz plaża - w porównaniu do poprzedniego hotelu Pegasos Resort plaża nie była taka ładna. Bardziej podobała mi się w tym poprzednim. I piasek był tam bardziej miękki i zejście do wody łagodniejsze i woda bardziej przejrzysta.
Idąc w stronę plaży











widok na hotel z plaży







jedno molo jest dla większości gości, dla Vipów jest oddzielne


na molo organizowane są dyskoteki/świetne!/



dla Vip





Na plaży można wypożyczyć skuter - ceny bardzo wysokie, 65 euro za 15 min., można też polatać za motorówką



    Trochę ludzi tam było ;) po śniadaniu był problem ze znalezieniem wolnych leżaków przy basenie, natomiast na plaży zawsze były wolne.
W wielu miejscach były bary, na molo również. Niektóre były otwarte całą dobę. Szampan był darmowy ;)
Było kilka restauracji tematycznych: włoska, turecka, meksykańska, japońska i jeszcze jakieś inne. W tych restauracjach, o ile dobrze pamiętam płaciło się 20 euro od pary i jadło się i piło do oporu.
Świetne było spa :)












Hamam był za darmo, za wszystkie inne zabiegi trzeba było płacić, nie pamiętam ile, ale dużo - nie korzystałam. Była też siłownia



Codziennie, w hotelu były różne imprezy. Dyskoteki rewelacyjne! Tzn. chyba rewelacyjne /młodzi byli zadowoleni/ :) Czasem były organizowane w ogrodzie, stawiali wtedy w ciągu jednego dnia ogromne rusztowanie, DJ siedział gdzieś na wysokości 2 pietra, na to rzucali lasery, laski produkowały się po bokach, następnego dnia można było pobawić się na molo, w budynku głównym...muzyka też była różna. Jeden wieczór, w jednym miejscu słychać łup, łup, łup, w innym muzyka lat 80. Każdy mógł znaleźć coś dla siebie.



W amfiteatrze codziennie inna impreza, np. rewia na lodzie, street dance, cyrk moskiewski, akrobaci itp. Wszystkie imprezy były naprawdę na wysokim poziomie.
     Pewnie zauważyliście już helikopter - właśnie nim latali po ważniejszych gości na lotnisko. Widziałam też gości hotelowych, za którymi chodzili ochroniarze. Większość skośnookich, ale to z republik rosyjskich.
Były też okrągłe wille z prywatnymi basenami. Przeszliśmy się pooglądać te wille, ale jakoś zdjęć nie mam. Były korty tenisowe, trenerzy jak modele ;)

W budynku głównym była kręgielnia i pokoje gier




Było też normalne kino - widziałam, jak oglądali tam mecze :) była też sala balowa, ale nie zauważyłam żeby coś tam się działo

Hotel jest położony spory kawałek od centrum Belek, piechotką jest daleko. Można wynająć taksówkę bo dolmy tam nie widziałam. Belek bardzo mi się podobało, jest bardzo czysto, kolorowo, ale bardzo drogo. Próbowaliśmy się targować, ale sklepikarz powiedział wprost: Ty chcesz się targować, a Ruski kupi od ręki. I rzeczywiście widziałam taką scenkę...podjeżdża limuzyna, wyskakuje laska zachwycona czymś co zobaczyła na wystawie, wpadła do sklepu, a bos wyszedł z samochodu, zapytał ile to kosztuje i zapłacił bez słowa. Za chwilę uśmiechnięta szczęściara wyszła z torbami i odjechali. Nie dyskutowaliśmy więc ;)
Za to na targu ceny normalne... i zadowolona córcia 


Hotel Calista od głównej drogi jest oddzielony bardzo dużym polem golfowym. Pytaliśmy się jak wygląda obłożenie tego hotelu poza sezonem. Odpowiedzieli nam, że non stop maja turystów - wyjeżdżają Rosjanie, przyjeżdżają Niemcy i Anglicy na golfa. poza tym nie tylko turyści tam bywają, różne drużyny piłkarskie mają tam zgrupowania. 
Żeby porównać okolice Belek z Oludeniz wkleję kilka zdjęć z okolicy. wybraliśmy się na jeep safari. Pamiętam taką wycieczkę z Oludeniz - było świetnie! Krajobrazy piękne, różnorodność, wąwóz, park, luźna atmosfera, lanie się wodą w czasie jazdy itp.
Tutaj było spokojnie :) Dużo spokojniej...






malutka wioska






po drodze znaleźliśmy żółwia, szedł sobie po drodze :)


Dojechaliśmy do wodospadu. Woda była strasznie zimna














    Jeśli ktoś lubi konie, to w hotelu obok /o ile się nie mylę - nazywał się Iberostar Bellis/ można sobie pojeździć. Zamówiliśmy te konie w recepcji i mimo, że hotel był obok, przyjechał po nas busik. Ceny niestety nie pamiętam /chyba ok. 60 euro, ale mogę się mylić/. Pojechałam razem z córką - druga nie chciała. W tym hotelu obok jest mini zoo, otoczenie bardzo zielone. I kiedy córa jeździła, ja mogłam sobie pozwiedzać.










Najpierw jeździ się na padoku, a później wyjeżdża się na plażę - obok Calisty jest kawałek plaży praktycznie pusty i tam córa mogła się wyszaleć 







zdjęć z jazdy po plaży niestety nie mam - nie nadążyłam za nimi ;)

No i to by było na tyle :)
Hotel Calista piękny, jedzenie w nim to poezja. Jeśli ktoś szuka luksusu to na pewno nie zawiedzie się jadąc do tego hotelu. Jednak to nie moja bajka...
Jasne, że Calista to bardzo luksusowy hotel i niektórzy dziwią się, że jeszcze narzekam. Tak - będę narzekać, bo ja takiego luksusu nie wybierałam i nie muszę go mieć. Oprócz luksusowego hotelu liczy się jeszcze coś innego. 
Nie jesteśmy zamożnymi ludźmi i wybierając miejsce na wakacje, wybieramy takie, gdzie nie będę później liczyć się z każdym groszem. Mam jakąś pulę pieniędzy i tyle mogę wydać. Tam, poza hotelem było po prostu dla nas za drogo. Oczy mi wychodziły z orbit na ceny w sklepach. Belek jest drogie, dla mnie za drogie. Owszem, udało nam się trafić na targ gdzie mogliśmy zrobić jakieś zakupy. Byliśmy parę lat temu dwa razy w Oludeniz, każdy wieczór spędzaliśmy poza hotelem, a tu gdzie miałam iść? 
Poza tym, wybierając nasz hotel myśleliśmy o wycieczce do Kapadocji. Przez 5 dni nas zwodzili więc wycieczki nie zamówiliśmy, 6 dzień - przeprowadzka, potem pojechaliśmy na jeep safari, które Itaka zafundowała nam w ramach przeprosin,  jakieś przejażdżki konne, Kapadocja jakoś nam uciekła. Wiem - dla chcącego nic trudnego, mogliśmy tam jechać, ale wygodniej mi zwalić na tą całą zamianę ;)
Mimo tego całego luksusu, lejącego się szampana itp. - czułabym się lepiej w hotelu, który pierwotnie wybrałam /tak myślę/
Itaka zachowała się potem ok, zresztą - skoro nasz hotel nie mógł nas przyjąć i tak jestem wdzięczna, że mogłam zobaczyć ten "inny świat". Tego hotelu nawet nie mieli w swojej ofercie, a załatwili jakoś. Pisałam wcześniej, że wszyscy pisaliśmy reklamacje na kartkach, dosłownie na kolanie. Bo do tego ten opóźniony samolot.... Po powrocie do domu dostałam list, w którym Itaka bardzo przepraszała za zaistniałą sytuację i za 4 osoby zwróciła nam prawie 800 zł. 




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Wojaże Słowików