10/08/2018

Szlakiem najpiękniejszych beskidzkich hal - Żabnica - Boracza - Lipowska - Rysianka - Pawlusia - Żabnica

   Mamy październik, po kilku chłodnych dniach nastała prawdziwa, przepiękna jesień :)) Żal siedzieć w domu, pora na trasę, o której od dość dawna marzyłam - zobaczyć ponoć najpiękniejsze żywieckie hale :))




    O tym szlaku czytałam bardzo dużo, oczywiście wszystkie opinie były naj! Skoro tak wszyscy zachwalali to miejsce to dlaczego do tej pory mnie tam nie było? Ano dlatego, że trasa jest długa /oczywiście biorę pod uwagę tylko i wyłącznie swoją osobę/ mamy do przejścia ponad 16 km i sumę przewyższeń ok. 800m. Większość turystów powie - to trasa spacerowa :)) Ok., ale nie dla mnie. Jestem dumna i przeszczęśliwa, że ją przeszłam, że zobaczyłam te cuda na własne oczy :) Wg aplikacji w telefonie, od momentu wyjścia z samochodu zrobiłam 19km - to do tej pory moja najdłuższa trasa. Było warto!


    Pomysł na tą wycieczkę przyszedł nagle, z dnia na dzień. Spróbujemy, przecież zawsze można zawrócić. Pogoda zapowiadała się przepiękna więc warto spróbować. Pobudka o 5 rano, 3 godziny jazdy i zostawiamy samochód we wsi Żabnica, a dokładnie Żabnica Skałka. Po godzinie 9 rano stało tam już mnóstwo samochodów. Na szlaku też ludzi było bardzo dużo i byłam tym nieco zaskoczona. Do tej pory w Beskidzie Żywieckim było luźno, pusto...widocznie piękna pogoda zdopingowała też innych :))

    Z parkingu przy sklepie wyruszamy czarnym szlakiem na Halę Boraczą. Początkowo idziemy asfaltową drogą, wzdłuż strumyka. Co jakiś czas mija nas samochód /na Halę Boraczą można dojechać samochodem, ale głównie dojeżdżają Ci, którzy nocują tam w schronisku lub Ci, którzy zaczynają i kończą swoją wędrówkę właśnie w tym miejscu. My, jak na prawdziwych turystów przystało :)) drepczemy na nogach. Po 1 km. wchodzimy już na kamienistą drogę.


    Szlak jest bardzo ciekawy i na pewno nie jest nudny. Najpierw ta asfaltowa droga, potem troszkę po kamieniach, potem wchodzimy do lasu i znowu po kamyczkach.



   Wg mapy - droga do Hali Boraczej powinna nam zająć ok. 1 godz. Nam zajęła grubo ponad godzinkę ;)


   Po wyjściu na Halę kierujemy się w prawo - chcemy zjeść śniadanie w schronisku.


    Pogoda jest cudna ale okrutnie wieje.


    Na miejscu słynne jagodzianki i kawka :)) Pychota! Po śniadaniu napawamy się pięknymi widokami.



   Kierujemy się zielonym szlakiem w stronę Hali Lipowskiej






   Już widać jesienne kolory, ale znowu brakuje czerwieni. Może za tydzień, może za dwa... ;)



    Po 2 km. dochodzimy do Hali Redykalnej. Było wielkie WOW!!! :)) Pięknie tam jest!



   Posiedziałyśmy tam chwilkę, odpoczęłyśmy i dalej w drogę - w stronę Hali Lipowskiej. I tutaj zgrzyt - wg mapy powinnyśmy iść szlakiem żółtym, natomiast na miejscu okazuje się, że szlak żółty jest dla rowerzystów, a dla piechurów zaznaczony jest jako zielony. To ten sam szlak, zresztą jest tylko jeden :) Czeka nas prawie 4 km. wędrówka, ale za to w takich okolicznościach!




   Duża część hal porośnięta jest szczawiem alpejskim, a widoki...czyżby to były Tatry? ;)




    Żadne zdjęcie /przynajmniej moje/ nie odda tego piękna. Widoki wspaniałe, cudowne, można tylko wzdychać :)) Nie chciało nam się z tych traw wychodzić.






   Dochodzimy do Hali Lipowskiej. Dużo czytałam o rewelacyjnym jedzeniu w schronisku więc pora na obiad. Pierogi ruskie ze skwarkami i maślanka...mniam!





   Po szybkim obiedzie /troszkę tam zmarzłam/ wyruszamy na Rysiankę - to dosłownie kilka minut drogi.










   Pięknie prawda? :)) Kierujemy się dalej, w kierunku Hali Pawlusiej.


    Przed sobą widzimy Romankę



    Na Hali Pawlusiej skręcamy w lewo, kierujemy się cały czas szlakiem zielonym w stronę Żabnicy.




    Szlak prowadzi do lasu.



   Potem serpentynką, mozolnie schodzimy w dół.



    Czerwone mchy robią niesamowite wrażenie.



    Słońce jest już coraz niżej, schodzenie dłuży nam się strasznie, musimy przejść od Hali Pawlusiej ok. 6 km.




    I już w całkowitych ciemnościach dochodzimy do samochodu. Jeszcze 3 godziny i można odpocząć we własnym łóżku :))

    Podsumowując: Trasa jest przepiękna!!! I warto, warto i jeszcze raz WARTO! Nie ma minusów, zejście jak to zejście, zawsze jest upierdliwe ;) Bardzo się cieszę, że dane mi było zobaczyć to co zobaczyłam - Polecam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Wojaże Słowików