8/20/2017

Z Czantorii na Soszów czyli jedną nogą w Czechach - sierpień 2017



    Miłość do Beskidów jeszcze mi nie przeszła ;) bo to piękne góry i na tyle przystępne, że nawet rodziny z małymi dziećmi są w stanie wybrać coś dla siebie. A może dlatego tam wracam, że to po prostu fajne góry są :))

    W poprzednim poście napisałam dlaczego tym razem wybrałam taki zatłoczony szlak, taką masówkę jak Czantoria. Ma być lekko, wygodnie,
z pięknymi widokami :)
    Kiedy rano wyjrzałam na okno, uśmiech od razu się pojawił - słonko!!! Uff...po wczorajszym dniu czekałam na to słonko jak na zbawienie. Chwyciłam aparat i wzięłam się za pstrykanie okolicy Kamratowa, bo miejsce zasługuje na polecanie go dalej /zdjęcia w poprzednim poście/.
Długo tym słonkiem nie nacieszyłyśmy się :( Na niebie znowu zaczęły się pojawiać ciemne chmury. Po obfitym i smakowitym śniadaniu pora wyruszyć na naszą wędrówkę.

    Plany miałyśmy na ten dzień bardziej ambitne - chciałyśmy wjechać kolejką na Czantorię, przejść przez Przełęcz Beskidek, Soszów, Stożek, Kiczory aż do Przełęczy Kubalonka. Samochód postanowiłyśmy zostawić na parkingu właśnie na Kubalonce bo tam miałyśmy zejść ze szlaku.
I tak też zrobiłyśmy, serpentynkami dojechałyśmy do parkingu, potem na przystanku czekałyśmy na autobus Wispolu, który miał nas dowieźć do Ustronia - Polany. Pogoda była coraz gorsza, autobusu nie było, zaczęło padać...szybka burza mózgu...nie damy rady! :( Jeśli pogoda nam całkiem sfiksuje i zejdziemy szybciej to do samochodu będziemy mieć daleko - wracamy :( Plany są po to żeby je zmieniać - nic na siłę. Wróciłyśmy do centrum i w miejscu Wisła Dziechcinka zostawiłyśmy samochód. I tak jak planowałyśmy, autobusem dojechałyśmy do Ustronia - Polany. Stamtąd można wjechać wyciągiem na Czantorię. Pogoda w tym czasie załamała mnie totalnie - było zimno, padał deszcz....no, ale przecież skoro tu już jestem to nie zawrócę!

    Przyznam się, że nawet aparatu nie chciało mi się wyciągać - totalna załamka :( Do tego masakryczny tłum ludzi! Miałam jednak nadzieję, że większość ludzi wjeżdża tylko na Czantorię i potem zjeżdża na dół. I miałam rację :)

Widok na Równicę i okolice Ustronia


   Jesteśmy na Polanie Stokłosica - mylnie można odnieść wrażenie że jest to szczyt Czantorii. Właściwy szczyt położony jest o 144 metry wyżej (w pionie) i dotarcie do niego nie powinno nam zająć więcej niż 20 – 30 minut. Prowadzi tam szlak czerwony, który jest częścią głównego szlaku beskidzkiego im. Kazimierza Sosnowskiego. Szło się na ten szczyt koszmarnie! Gorzej niż na Marszałkowskiej...można było zauważyć panie w klapkach, w balerinkach, w sukieneczkach - no cóż...

   Wchodzimy na Czantorię. Wznosząc się na wysokość 995 metrów Czantoria jest najwyższym szczytem w Paśmie Stożka i Czantorii, a także czeskiej części Beskidu Śląskiego. Pogoda nadal do d... -  dobrze, że chociaż deszcz przestał padać.


    Nie licząc szczytowego wypłaszczenia wierzchołek Wielkiej Czantorii jest zalesiony. Do czasu wybudowania po czeskiej stronie ponad dwudziestometrowej wieży, widoki jakie oferowała Czantoria były mocno ograniczone. Obecnie z wieży widokowej można podziwiać rozległą panoramę Beskidu Śląskiego, ze Skrzycznem, Baranią Górą oraz Klimczokiem na czele...podobno ;) Ja nie skusiłam się na wejście.


    Po krótkim odpoczynku na trawce i przepychaniu się między licznymi turystami kierujemy się szlakiem czerwonym na Przełęcz Beskidek


Droga jest często kamienista i chwilami dosyć stroma





    Powolutku chmury zaczęły się rozpraszać i słonko coraz śmielej świeciło nam nad głowami, o tak...na to właśnie czekałam :)
Docieramy do Przełęczy Beskidek (684 m n.p.m.) Nie miałabym nic przeciwko miejscówce z takimi widokami :))




   Od tego miejsca rozległe panoramy będą nam towarzyszyć częściej. Tuż za Przełeczą rozpoczynamy niezbyt męczące podejście na Soszów Mały (762 m n.p.m),


Dziewczyny szalały w licznie występujących tu jagodzinach i krzewach malin i jeżyn ;)








    Idąc dalej grzbietem górskim, po kilkunastu minutach docieramy do Schroniska Soszów. My jednak na miejsce odpoczynku wybieramy Karczmę Soszów.




   Nie mogłyśmy się zdecydować...naleśniki czy pierogi z jagodami? ;) Zapewniam, że jedne i drugie grzechu są warte! :))



   Ci, którzy poczuli się zmęczeni, mogą stąd zejść niebieskim szlakiem do Wisły Uzdrowisko (1 h 45 min) lub zjechać czynnym wyciągiem krzesełkowym.






    Podziwiamy widok na Skrzyczne, Małe Skrzycznę, Magurę


    Grzbietowy, czerwony szlak od Czantorii, poprzez Soszów, Cieślar i dalej przez Stożek, biegnie cały czas wzdłuż Polsko-Czeskiej granicy


    Po paru metrach mijamy Schronisko na Soszowie - to jedno z najstarszych schronisk w Beskidzie Śląskim






Za sobą widzimy Wielką Czantorię, z której tu dotarłyśmy


   Czeka nas teraz podejście na sam szczyt Soszowa Wielkiego. Trasa jest dosyć stroma i można się troszkę zmęczyć ;) Po drodze mijamy klimatyczną Zagrodę Lepiarzówkę, obejmującą hotel, góralską karczmę oraz zadaszony grill. Można zrobić sobie tutaj krótki postój.





Na tym zdjęciu również widać wieżę na Czantorii







    Można zwariować od tych widoków ;)



Nie mogłam się oprzeć i wkradłam się w intymność pewnej pary ;)


    Dalej podążamy szeroką, leśną drogą, wiodącą grzbietem górskim.






    Pokonawszy kilkaset metrów, lekkim marszem docieramy na Cieślar (918 m n.p.m.). Na szczycie góry stoi charakterystyczny obelisk z jej nazwą. Jest to kolejny wspaniały punkt widokowy na trasie naszej wędrówki. Cieślar pozwala w spokoju cieszyć się pięknem Beskidu Śląskiego, a widoki naprawdę zapierają dech w piersiach.



   Wiem, że widoki jedne podobne do drugich, ale opamiętać się ciężko ;)






    Przyznam, że posiedziałyśmy tam dłuższą chwilę...było zbyt pięknie żeby szybko opuścić to miejsce :)) Musimy jednak jakoś dotrzeć do samochodu i jeszcze droga powrotna do domu - idziemy dalej.
    Czeka nas teraz niezwykle widokowe zejście z Cieślara. Droga prowadzi bowiem łagodnie w dół, wśród pastwisk, łąk i pól, co gwarantuje wspaniałe widoki. Szczególnie okazale prezentuje się Stożek Wielki.






    Docieramy do Cieślarówki. Ja wiem, że tych postojów było dużo, ale jak się można oprzeć chwili relaksu w takich okolicznościach? ;)


U córki wystąpiły kłopoty żołądkowe więc gorąca herbatka była jak najbardziej na miejscu.





Wielki Stożek prezentuje się pięknie :)


    Pobiegałam też troszkę z aparatem po zagrodach







    Tymczasem słonko było coraz niżej...


Oczywiście bylo już za późno żeby wdrapywać się na Stożek. Wg mapy czekały nas jeszcze prawie dwie godziny drogi do samochodu - pora wracać. Szlakiem żółtym zaczęłyśmy nasz ostatni etap wędrówki.




    Po drodze mijałyśmy kolejne gospodarstwa






    Chyba musimy troszkę przyspieszyć...słońce jest już naprawdę nisko




    Słońce coraz niżej, a my wchodzimy do lasu...zaczęło się robić nieciekawie. Nagle: dlaczego jesteśmy na niebieskim szlaku - gdzie się podział żółty? 4 osoby i żadna nie zauważyła?! Mapa poszła znowu w ruch...niebieskim też dojdziemy :) I tak szłyśmy i szłyśmy...końca nie było widać.
W końcu zastrajkowałam! Po ciemku do kolejnego lasu nie wejdę! Natknęłyśmy się na nieczynny wyciąg krzesełkowy i prawie bieg na krechę... :))


    Tak tak...zastała nas już najprawdziwsza noc ;) Jakaś para wyszła na spacer w psem - czy możecie nam państwo powiedzieć gdzie jesteśmy? :))) Spokojnie...byłyśmy niedaleko samochodu.
    I tak z przygodami dotarłyśmy do naszego autka i droga powrotna do domu minęła już spokojnie. Rano czekała na nas praca...

Jakby ten wyjazd podsumować to mam mieszane uczucia, bo:
1. Jak dla mnie za dużo ludzi
2. Miejscówka na spanie rewelacyjna! Polecam na dłuższe pobyty
3. Pogoda mieszana, ale jak już słonko wyszło to buźka się sama śmiała :)
4. Najlepsze pierogi z jagodami w Karczmie Soszów!

Kolejny mój wypad w góry zaplanuję jednak w Beskidzie Żywieckim /bo, że będą to Beskidy to wiadomo ;)/
W porównaniu z Beskidem Żywieckim, Śląski /przynajmniej te miejsca, w których byłam/ wydaje się być łagodniejszy, bardziej "ucywilizowany", ale i droższy. Żywiecki jednak jest surowszy, dzikszy. Oba regiony są piękne, ale do mnie bardziej przemawia właśnie ta dzikość Żywieckiego :))





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Wojaże Słowików