3/11/2018

Zimowe Tatry moim okiem - 2018


   Jeśli nadarza się okazja do odwiedzenia jakieś ciekawego miejsca to trzeba z niej skorzystać :) Ja skorzystałam. Zakopane na 3 dni - zawsze warto!


   Tydzień przed wyjazdem zamówiłam w internetowym sklepie raczki i stuptuty. Na Rysy i inne wysokie szczyty się nie wybiorę, ale nawet po zimowych, w miarę łatwych szlakach jeszcze nie chodziłam, a bardzo chciałam gdzieś się wybrać :)) Panowały wielkie mrozy więc przygotowałam się na ten wyjazd jak na Syberię. Niby tylko 3 dni, ale przeciekały informacje, że organizatorzy wyjazdu przygotowali jakąś niespodziankę - działania w śniegu. Hmm...może jakiś kulig? ;)
Ostatni dzień przed wyjazdem - raczków nie mam! No cóż...pewnie dostarczą je wtedy kiedy nie będą mi już potrzebne. Pojechałam bez nich.
    Rezydencja Nosalowy Dwór to miejsce mojego zakwaterowania. Hotel jak hotel - ekskluzywny, dopracowany, drogi! Sama na pewno wybrałabym tańsze miejsce. Przez 3 dni mogłam rządzić w takim apartamencie



   Jeśli ktoś nie szuka tańszej wersji zakwaterowania to jak najbardziej polecam to miejsce. Wygoda, fajny wystrój, pyszne, różnorodne jedzonko, basen, dla dzieci dużo atrakcji.
   Kiedy już się ściemniło postanowiłam się wybrać do położonej w pobliżu słynnej Kaplicy zbudowanej według projektu Stanisława Witkiewicza. Idę do samochodu, otwieram bagażnik...gdzie jest statyw?! Może mam już jakieś zwidy...jeszcze raz przekopuję wszystko - no nie ma! Zawsze leżał w bagażniku! Zawsze!!! Tym razem go nie było. Nawet na myśl mi nie przyszło żeby przed wyjazdem sprawdzić czy on tam jest - błąd :( I lekcja na przyszłość. Jak robić zdjęcia nocne bez statywu? Tak się cieszyłam na tą Jaszczurówkę...
Skończyło się na tym, że kombinowałam ze śniegiem, usypywałam kopczyki, prawie tam przemokłam. Jaszczurówkę jako taką mam, ale z uciętą wieżyczką


   Wieczorem biesiadowaliśmy przy ognisku i góralskiej kapeli - było wesoło :))
Kolejny dzień zapowiadał się niezwykle ciekawie, czekaliśmy na obiecaną niespodziankę ;) W końcu się wydało - będzie szkolenie lawinowe w górach. WOW! Super! Potem poczułam się troszkę zawiedziona bo okazało się, że idziemy na Kalatówki. Byłam tam rok temu i szczerze - liczyłam na odwiedzenie jakiegoś nowego miejsca. Darowanemu się w zęby jednak nie zagląda ;) Ubrałam się w moje syberyjskie ciuszki...jak mi było gorąco! :) Po drodze oczywiście zdjęłam najpierw rękawiczki, czapkę, aż przyszła pora na kurtkę ;)
   W schronisku na Kalatówkach czekali na nas ratownicy TOPR. Najpierw zrobili nam szkolenie w sali, a potem odbyła się wersja warsztatowa :) Uczyliśmy się jak odkopywać zlokalizowanego już zasypanego człowieka, a potem jak korzystać z detektorów - polecam! Lawinowe ABC czyli detektor, łopatka i sonda to dosyć drogi sprzęt, ale przed wyjściem zimą w góry można komplet wypożyczyć. W Zakopanem wypożyczalnie są :)
Szkolenie bardzo przydatne. Myślę, że każda osoba wędrująca po górach w zimie powinna takie przeszkolenie przejść. Człowiek nabiera jeszcze większego szacunku do gór i do ratowników. Nie za bardzo mogę pokazać zdjęcia z tego szkolenia bo nie mam zgody od wielu uczestników.

Oto jeden z naszych ratowników


I drugi



Za niedługi czas spod warstwy śniegu zaczną pojawiać się krokusy






   Późnym popłudniem znaleźliśmy trochę czasu na basenowy relax ;)
Kolejnego dnia nasza impreza zakończyła się. Tak szybko? Szkoda było mi tego dnia - tym bardziej, że słońce pięknie świeciło. Gdzie iść? Co zobaczyć? Zastanawiałam się nad jakimś lekkim szlakiem, ale bez raczków, sama...jakoś mi się odechciało ;) Postawiłam na Kasprowy - jeszcze tam nie byłam.
A na górze...myślałam, że mnie wywieje!













W drodze powrotnej zahaczyłam jeszcze o rejon Gubałówki







    No i moja mini wycieczka się zakończyła. Byłam tam tylko przez chwilę, ale i tak wróciłam zadowolona :) Oby takich wyjazdów było jak najwięcej!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Wojaże Słowików