2/16/2019

Przedstawiam Wam Jaśnie Panią Aurorę Borealis - Lofoty, Norwegia - 2019

"Bardzo, bardzo daleko, gdzieś na samym końcu świata, znajduje się wielka otchłań. Głęboko w niej jest ścieżka, prowadząca do krainy zmarłych. Ale to miejsce wcale nie znajduje się pod ziemią. Ścieżka zakręca, prowadząc coraz wyżej, aż do samego nieba.
Jednak trafić tam mogą tylko dusze zmarłych, a gdy uda im się przejść, zapalają pochodnie, aby inni również mogli dotrzeć we właściwe miejsce. 
W tej magicznej krainie dusze czekają na powtórne narodziny, a na ziemi widać je w postaci zorzy polarnej"



    Jest wiele legend, podań na temat zorzy polarnej, ale ta, którą wstawiłam wyżej najbardziej mi się podoba :))

    Nazywa się ją różnie: Aurora Borealis, Herring Flash, Revontulet, Virnalised, Ognenniy Zmey, Guovssahasat, The Mirrie Dancers, Zorza Polarna. Bez względu na nazwę czy położenie geograficzne – od zarania dziejów spoglądamy na nocny spektakl barw z zachwytem i zadumą. To było jedno z moich wielu marzeń - zobaczyć na żywo zorzę polarną, a marzenia /o ile to jest możliwe/ spełniać trzeba! :)) Zwolniło się jedno miejsce na tygodniową wyprawę na Lofoty, chwila zastanowienia....zimno, drogo, zdrowie takie sobie, ale co tam...zobaczyć na niebie wirujące kolory...jadę! :)) Bardzo, ale to bardzo chciałam ją zobaczyć. A jeśli na niebie będą chmury i nic nie zobaczę? Żeby chociaż pokazała się jednej nocy...z emocji nie mogłam spać :)

    W końcu nastał dzień wylotu...z nieba sypie śnieg. Co tam sypie...śnieżyca totalna! Z zorzy nici. Kolejny dzień, wieczór, zimno. Jest zorza! Gdzie?! Ja nic nie widzę! Bo z zorzą tak jest - im jest silniejsza, tym bardziej ją widać. Przy KP 3 widać ją jak białą smugę na niebie, ta smuga owszem - zmienia kształty, ale na pewno nie wygląda jak na zdjęciach. Na żywo biała z lekkim, zielonkawym zabarwieniem - na zdjęciach zielona. Przy KP 4 mamy szansę zobaczyć dodatkowe różowe zabarwienie. Ale co się dzieje przy KP 5 i więcej? Podobno ziemia jest zielona :)) I podobno tą zorzę słychać :)) Nie napiszę jakie wydaje dźwięki ponieważ nie było dane mi ich usłyszeć. 
    
    Wracam do mojej zorzy, widać białą, zmieniającą kształty smugę na niebie. My jesteśmy nad morzem, jest mnóstwo śniegu, kilka stopni poniżej zera, ale wieje paskudny wiatr - jestem skostniała! W dodatku każdy krok traktuję jak wyzwanie, co chwilę zapadam się w zaspach, z których nie potrafię się wygrzebać - mam dość i chce mi się płakać! Tak to ma wyglądać? Rezygnuję i chowam się w samochodzie. Po chwili dołącza do mnie koleżanka, ogrzewamy się i obserwujemy tą białą, wirującą wstęgę na niebie. Nie no...a jak więcej nie zaświeci? Zostawiamy samochód i jeszcze raz kierujemy się na plażę - daję radę i robię mnóstwo zdjęć :) Zorza jest piękna!!! Po zrzuceniu zdjęć na komputer łzy napływają do oczu - wszystkie zdjęcia są do wyrzucenia. Źle ustawiłam ostrość i uczucie paniki - a jeśli więcej zorzy nie będzie?

   Kolejny dzień - chmury. Może się przetrze? Tak właśnie poluje się na zorzę - sprawdza się różne aplikacje na telefonie i pogodę - to wszystko musi się zgrać. Chmury nie chcą ustąpić i wieczór spędzamy już w domu. Nagle ktoś wygląda przez okno - jest zorza! Łapiemy aparaty, statywy i na nogach pędzimy jak najdalej od świateł wioski.




    Byłam wtedy przeszczęśliwa! MAM ją! Ostrość sprawdzałam co chwilę :)) Jednym sprawia radość położenie nowych kafelków /kafelek?/ w łazience czy kupno nowej kiecki, a ja kocham nowe, piękne widoki - to co zobaczę już się nie da odzobaczyć :)) Widziałam zorzę i zawsze będzie w mojej pamięci.

Kolejne dni i kolejne zorze :))











    Ostatniego wieczoru chmury jednak wygrały i zorza pokazała się tylko na chwilkę i w małej ilości.


    Tak wyglądało moje pierwsze doświadczenie z zorzą polarną. Teraz, kiedy patrzę na te zdjęcia to myślę sobie....to mogłam inaczej, niżej, troszkę inaczej ustawić itp. Mam tą zorzę na zdjęciach, ale kiedy pierwszy zachwyt minął, pozostał niedosyt - chcę więcej! :)))

   Aniu, Ewelinko, Pawle, Piotrze, Tomaszu, Jacku i Dawidzie - ogromnie Wam dziękuję za każdą, wielką pomoc. Zdjęcia nie są najwyższej jakości, ale są moje :)) No i są! Bez Was by ich nie było :)) Jeszcze raz bardzo Wam dziękuję :)) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Wojaże Słowików