Nie jestem typowym wędrowcem zdobywającym kolejne szczyty. Nie mam na to ani zdrowia, ani kondycji, ani nawet takiej potrzeby. Nie o szczyty mi chodzi, ale o widoki! Chcę się nimi nasycić i chcę je zapamiętać. Mimo, że tyle razy już je widziałam, zawsze odczuwam ten sam zachwyt, dlatego nie mam zamiaru rezygnować z gór. Oczywiście wiedziałam, że znowu moje mięśnie będą obolałe, że będzie pot, brak tchu, zmęczenie, ból, niekiedy strach, zniechęcenie i zwątpienie…za każdym razem jednak pokonuję własne ograniczenia i udowadniam sobie, że potrafię i o to chyba właśnie chodzi :) To jest mój czas, tylko dla mnie. Odpoczywam, wyciszam się, nabieram dystansu do problemów. WARTO!!! Z gór wracam silniejsza, spokojniejsza, nawet jeśli jakiegoś celu nie udało mi się osiągnąć - tak było i tym razem kolejnego dnia.
Chodzenia po Tatrach bardzo się bałam, ale można przecież to chodzenie po górach sobie ułatwić i "o zgrozo"! kupiłam wcześniej on-line bilet na kolejkę na Kasprowy. Oczywiście co niektórzy zagorzali "tatromaniacy", co to wbiegają na Kasprowy z prędkością światła złapią się za głowę i w najlepszym wypadku wyśmieją /bo z bardziej dosadnymi komentarzami się spotkałam/, ale góry, w które JA się wybieram mają największą przyjemność sprawić MI, nie innym ;)
Duży skrót mojej wędrówki ;)
Po noclegu w Willi Skorusyna w Gliczarowie Górnym /moja stała, tatrzańska miejscówka - czysto, smacznie i tanio!/ wyruszyłyśmy z koleżankami do Kuźnic. Całe szczęście, że przestało padać bo rano miny miałyśmy nietęgie. Kupując przez internet bilet na kolejkę trzeba liczyć się z wyższą ceną - sam wjazd na Kasprowy kosztuje 79zł. Na górze zimno! :)) Do zimna dołączyła mgła.
Jak iść szlakiem kiedy nic nie widać? Postanowiłyśmy chwilę poczekać przy gorącej kawce i opłaciło się :) Przejaśniło się i zaczęły się pokazywać szczyty.
Moje marzenie...Czerwone Wierchy! Teraz nabrałam troszkę odwagi i mam nadzieję, że kolejnym razem uda mi się tamtędy przejść.
Rozpoczynamy naszą wędrówkę. Na Kasprowym Wierchu kierujemy się w stronę Świnicy.
Małe chmurki unoszą się na Doliną Cichą
Podziwiamy Cichy Wierch i Krywań :)
Na Suchej Przełęczy skręcamy w lewo i żółtym szlakiem zaczynamy schodzić.
Widok na Kasprowy
Oczywiście co chwilę zatrzymujemy się żeby podziwiać to co wokół :) Widzimy Zielony Staw, Granaty i Kościelec.
Pogoda jest bardzo niestabilna, co chwilę chmury przykrywają nam widoki.
Schodząc do Hali Gąsienicowej zaczyna się robić coraz bardziej zielono.
No i w takich okolicznościach sobie wędrowałyśmy :)
Doszłyśmy do Schroniska Murowaniec. Czas na kawkę i pyszną szarlotkę :)
Nie posiedziałyśmy tam długo, bo przecież my, jak zwykle poruszamy się żółwim tempem i przejście danego odcinka zajmuje nam zawsze o wiele więcej czasu :)
Idziemy dalej, tym razem niebieskim szlakiem przez Dolinę Jaworzynki.
Mijamy słynną Betlejemkę
Po dojściu do Przełęczy Między Kopami /Karczmisko/, zmieniamy szlak na żółty.
Dzwonki alpejskie
Dziewięćsił rósł sobie przy szlaku, jest pod ochroną. Dawniej górale opowiadali, że roślina ta kryje w sobie dziewięć mocy, które przekazują człowiekowi dziewięć sił, a te siły są dziewięć razy lepsze niż moce pochodzące od innych roślin. Kto napotkał na swojej drodze dziewięćsił, miał żyć w zdrowiu przez długie lata. Przypomina gwiazdę, która właśnie spadła z nieba.
Doszłyśmy do Kuźnic, do samochodu i do Gliczarowa :) Szlak jest piękny, łatwy...chociaż wymagający dla kolan ;) Wszystkim bardzo polecam tą trasę, szczególnie Hala Gąsienicowa zrobiła na mnie duże wrażenie - to taki eden! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz