3/02/2021

Podróż do bajkowej Laponii, okolice Gällivare - luty 2021

 Jak ja bardzo tego potrzebowałam!!! Czekałam na jakąś zmianę, na nowe wrażenia, na adrenalinę... ale przede wszystkim na uczucie wolności! To nic, że zimno, że wietrznie, że drogo... kiedy przemierzaliśmy te rozległe obszary pełne dziewiczej przyrody, POCZUŁAM SIĘ JAK W RAJU!!! :))

  Któż nie słyszał o Laponii? No przecież Laponia to renifery, Mikołaj...ale to przecież Szwecja, a Mikołaj jest w Finlandii!  Przyznam się, że nie zdawałam sobie sprawy o wielkości Laponii - obejmuje aż cztery państwa: Rosję, Finlandię, Norwegię i oczywiście Szwecję. Tym razem padło na Szwecję ze względów praktycznych - po powrocie ze Szwecji promem, nie trzeba przechodzić kwarantanny. Jeśli wróciłabym samolotem - kwarantanna obowiązkowa /przynajmniej na dzień dzisiejszy/. Absurd goni absurd, połapać się w tych wszystkich przepisach nie jest łatwo, ale nam się udało. Ciężko było ogarnąć całą logistykę, ale bezpiecznie dotarliśmy do celu i bezpiecznie wróciliśmy do domu. ZDROWI! :))


Przed wyjazdem do Szwecji obowiązywał test antygenowy na COVID z tłumaczeniem, zrobiony do 48godz. przed przekroczeniem granicy - koszt - 220zł. /mimo wcześniej przyjętego, podwójnego szczepienia/

Plan był taki: /podaję z kosztami/

1 dzień -  lot z Katowic do Sztokholmu na lotnisko Skavsta - 283zł

            - przejazd autobusem spod lotniska na dworzec Nyköping C

            - przejazd pociągiem - Nyköping C - Sthlm Central

            - przejazd nocnym pociągiem - Sthlm Central - Luleå C /podróż całonocna, wagony sypialne/

            cena za autobus i pociągi łączona /wszystko na jednym bilecie/ - 650zł  

            Można zaoszczędzić, ja z koleżanką wybrałyśmy wagon sypialny dwuosobowy, w czwórce jest dużo taniej                                                                                                                                                       

2 dzień - w Lulei czekał na nas wcześniej zamówiony busik, którym podróżowaliśmy przez kilka          najbliższych dni/ - ceny nie podaję, nie musiałam tego opłacać, tak samo nie podam cen noclegów, które miałam już opłacone przez organizatora/

             - przejazd do Gällivare - nocleg w Gällivare Bed & Breakfast

3 dzień - przejazd do Abisko - po drodze Sami Camp, Park Narodowy Abisko, nocleg w STF Abisko Turiststation

4 dzień - Abisko - nocleg w STF Abisko Turiststation

5 dzień - przejazd do Kiruny, nocleg w Aurora Camp Kurravaara 

6 dzień - powrót do Gällivare - po drodze IceHotel w Jukkasjarvi

7 dzień - przejazd do Lulei - nocleg w Naran Hotel

8 dzień - lot Lulea - Sthlm Arlanda - linie SAS - 685zł

             - przejazd pociągiem Arlanda C - Stockholm Odenp, a potem

             - Stockholm Odenp - Nynäshamn stn - bilet łączony - 78zł

             - prom Polferries - Nynäshamn-Gdańsk  /kajuta dwuosobowa bez okna/ - 323zł

9 dzień - pociąg Gdańsk - Opole :)) i jestem w domku

 Najpierw pakowanko i na myśl o czekającej przygodzie - banan z buźki nie schodził :)


  Plan był, ale przecież plany się zmieniają, zawsze coś może się wydarzyć no i tak właśnie się stało... Zaczęło się od Sztokholmu, nie mogliśmy wylądować z powodu mgły. Mgła źle mi się kojarzy, do tego komunikaty załogi jak się zachować w przypadku awaryjnego lądowania...nie było fajnie. Po 45 min. latania w kółko bezpiecznie wylądowaliśmy :)) Lotnisko Skavsta jest malutkie, zaraz obok stoją autobusy i bez problemu dostaliśmy się na dworzec Nyköping C. 


Mieliśmy średni zapas czasowy, ale z niepokojem czekaliśmy na peronie na jakieś komunikaty bo nasz pociąg na dworzec centralny w Sztokholmie się spóźniał. W końcu usłyszeliśmy...nie wiadomo kiedy pociąg przyjedzie bo na torach znalazła się osoba nieuprawniona /samobójca/ - ups! Nic nie wiadomo o ewentualnym zastępstwie, a nasz główny pociąg do Lulei nie będzie czekał...co robić? Zostają taksówki. Krótka narada i dzielimy się na dwa samochody - na osobę wyszło po 600 koron/niecałe 300zł/ i z duszą na ramieniu pędziliśmy na dworzec centralny. Zdążyliśmy!
 



Rozgościliśmy się w naszych przedziałach, było ciasno, ale najważniejsze, że można się wypoziomować ;) Pociąg jednak nie rusza...co się dzieje? Czy takie opóźnienia w Szwecji są normalne? Zepsuł się silnik w lokomotywie i musimy zaczekać na następną. Hahaha....nie wierzę! Co jeszcze się wydarzy?

    W końcu nasza lokomotywa dotarła, pędziliśmy całą noc na północ :)) Było wygodnie, cicho i bardzo czysto, za oknem pojawiało się coraz więcej śniegu :)) 


No i było coraz zimniej, widać to było w przejściach między wagonami ;)


W godzinach porannych dotarliśmy do Lulei, wsiedliśmy do wcześniej wynajętego busa i jedziemy na północ! 



Wokół mnóstwo śniegu, który wciąż sypie no i jest zimno!!! 


   Mijamy koło podbiegunowe :))



Śnieg sypie i sypie...


   Przejechaliśmy ok. 240km do miejscowości Gallivare. Podobno to nie miasto, a osada :), wyglądem jednak przypomina małe miasteczko. Nocowaliśmy w uroczym pensjonacie Gällivare Bed & Breakfast 
Dwa lata temu byłam na Lofotach w Norwegii i podobnie teraz - w Szwecji, wszystkie miejsca noclegowe były wyposażone w kuchnię. Zabraliśmy troszkę jedzenia z Polski, czasem kupowaliśmy jakieś "gotowce" w sklepie - można było bez problemów przygotować ciepłe potrawy. Oczywiście wszystkie restauracje w Szwecji były otwarte i z tej opcji też korzystaliśmy. Fajnie móc przypomnieć sobie jak to się biesiaduje w restauracji bez maseczek :)) Pensjonat Bed & Breakfast prowadzi przemiła pani, która starała się nam bardzo umilić czas. Wszędzie było bardzo czysto, przytulnie, a na śniadanie można było zjeść przepyszne naleśniki :))



Jeśli ktoś ma ochotę, może zamieszkać w takim domku



Ma ktoś ochotę poskakać w zaspach? ;))


W okolicy Gallivare wybraliśmy się na spacer nad jezioro i nagle...


   Ja też tak chcę!!! Takie skutery śnieżne to super sprawa! Bardzo dużo ludzi na skuterach tam jeździło. 
    Pamiętacie naszą tegoroczną zimę? Było bardzo dużo śniegu...tzn. wydawało mi się, że tego śniegu było dużo, jednak to co zobaczyłam w Laponii przebiło wszystkie zimy, które przeżyłam! Może tylko w Norwegii było podobnie, ale jednak tego śniegu było mniej. Jak dzieci zaczęliśmy wpadać w zaspy, czasem nawet ciężko było się wydostać :))




Po nacieszeniu się tą bajkową zimą powędrowaliśmy dalej. Nagle na naszej drodze pojawił się renifer.




    Podekscytowani zaczęliśmy śledzić tego renifera, cwaniak nie dał się jednak dogonić :)) Doprowadził nas za to na piękną polanę.



    Jestem monotematyczna, wiem...ale powtórzę po raz kolejny - czułam się tam jak w bajce! Przecudny krajobraz, przepiękna zima, zimno absolutnie mi nie przeszkadzało :)) Do tego śliczne domki...ciekawe czy inną porą roku też byłabym tak zachwycona?




Docieramy do jeziora



    Poubierani jak Eskimosi mogliśmy spokojnie cieszyć się otaczającym krajobrazem


    Nagle usłyszeliśmy ujadanie psów




   Ale to musi być frajda! A "psiowe" jęzorki bezcenne!

Pora wracać, atrakcji przed nami jeszcze co niemiara :))





Następnego dnia krajobraz wokół diametralnie się zmieni! Pojedziemy dalej na północ, do Abisko :))

2 komentarze:

  1. Asiu, czyta się cudownie i nawet poczułam się zawiedziona, ze to już koniec.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że komuś się podoba :) To mobilizujące!

      Usuń

Copyright © 2017 Wojaże Słowików