Pora wybrać się na Phi Phi.
Wycieczki kupowaliśmy u pośrednika, który miał oferty różnych firm. Phi Phi mieliśmy z firmy "Tour by U". Obejmowała Maya Bay, Loh Samah Bay, Pileh Cove, Viking Cave, Monkey Beach i Bamboo Island.
Chcieliśmy wybrać opcję z Mosquito Island, ale facet polecił nam tą wersję. Nie wiem czy to dobrze czy nie.
O 7.30 przyjechał busik i po niedługim czasie - chyba jakieś 45 min. dojechaliśmy do portu. Trochę niepokoiłam się bo mam chorobę morską i jak się naczytałam o tych wszystkich rzygających chińczykach.... naprawdę nie było mi do śmiechu. Profilaktycznie nic nie jadłam rano, w porcie rozdawali tabletki, wzięłam też na zapas :) Rurki i maski były w ofercie, natomiast za płetwy, jeśli ktoś chciał można było zapłacić 200 baht od osoby.
Wsadzili nas do speedboata /trzy silniki/ i płyniemy! I już na początku zaczęli rozdawać torebki...
No to płyniemy, ja pełna obaw o zawartość żołądka ...
Towarzystwo międzynarodowe: Kanadyjczycy, Rosjanie, Chińczycy i my
Czytałam wcześniej, że najlepiej usiąść z tyłu łodzi i tak też zrobiłam. Nie wiem czy to dzięki temu, że nic nie jadłam czy to tabletka czy siedzenie z tyłu, ale nic mi nie było! :)
W ogóle wszyscy z łodzi byli w pełni sprawni, torebki nie były potrzebne. Po niecałej godzince zaczęły się ukazywać skałki
I nagle zonk ! ludzie! Całe tabuny ludzi!
no i jak tu zrobić zdjęcie, żeby nie było widać tych tłumów? To nie tak miało być...
Byłam, zobaczyłam, o odpoczynku nie było mowy. Uciekamy stąd
Bardzo podobały mi się te wielkie klify no i oczywiście kolor wody
W międzyczasie były snurki, cała łódź zalana, torby zamoczone /przecież siedzieliśmy z tyłu gdzie wszyscy wchodzili i wychodzili z łodzi/, telefon się zalał i padł
Dopłynęliśmy do małpek
Jak te małpki mają dobrze - codziennie przypływają tłumy ludzi z jedzeniem. Musiały być już tak najedzone bo wybrzydzały, nie wszystko chciały jeść i na plaży leżało dużo resztek
Popłynęliśmy na obiad na Phi Phi Don
Podpłynęliśmy od strony hotelu Phi Phi Natural Resort i tam to mi się baaardzo podobało :)
Jedliśmy obiad w pięknym miejscu, widok był niesamowity! Para Chińczyków nałożyła sobie jedzonko, położyli talerze i poszli jeszcze po coś...wystarczył moment i ptaki zajęły się ich jedzeniem;)
Chińczycy wrócili, zostawili te talerze, ptaszki sobie dokończyły ucztę a oni nałożyli sobie jeszcze raz :)
A oto widok z tarasu gdzie jedliśmy
Ale tam było bosko!
Na tej wycieczce tam podobało mi się najbardziej i nie było dużo ludzi! Między skałami chodziły kraby
No i ostatni punkt programu podczas tej wycieczki - Bamboo Island
Tam mi się znowu nie podobało przez tłumy ludzi. Wysepka ładna, plaża piękna ale zatłoczona. Były nawet jakieś namioty czyli ktoś nocował. Zdjęć z tej wyspy mam bardzo mało
Między 17.00, a 18.00 byliśmy już w hotelu
Jeśli miałabym podsumować - oczywiście, że warto zobaczyć te słynne miejsca. Są piękne plaże, woda super, ale cały czar tych miejsc pryska przez ludzi /zresztą takich jak my/ ;) Jest ich po prostu za dużo. Najbardziej podobało mi się na Phi Phi Don przy hotelu Phi Phi Natura Resort, tam było najspokojniej
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz