Rano nas zabrali do busika, standardowy objazd hoteli i wio...jedzie się i jedzie...trochę mi się dłużyło. Dojechaliśmy do Khao Lak i busik zatrzymał się, mieliśmy przerwę kawową. No i jak zobaczyłam to cudo to już przepadłam
Nie mogłam się napatrzeć. Dla mnie to raj. Widzicie ile ludzi na plaży?
I pomyśleć, że chcieliśmy tam właśnie hotel wykupić...nie wiem co nam odbiło, że zmieniliśmy na Katę!
Potem podjechaliśmy do muzeum Tsunami - to jeszcze nie jest muzeum, dopiero się tworzy i tak wygląda:
Jedziemy dalej. Następny przystanek to słonie. Ja wiem, że jest mnóstwo przeciwników takiej rozrywki i zgadzam się z tym. Zwierząt nie można zamęczać, ale czy one są tam katowane? długo dyskutowałam z mężem o tym.
jazda na słoniach trwała ok. godziny, potem każdy kupował koszyk bananów żeby swojego słonika nakarmić /raczej coś rzucić na ząb/;)
No i w programie to się nazywało: spacer na słoniach po dżungli. Czy to była dżungla, hmm...jakaś taka mini dżungla ;)
Po słoniach zatrzymaliśmy się na chwilę na punkcie widokowym. Taką dżunglę to ja rozumiem
Po punkcie widokowym, następnym przystankiem były małpki ;) Była tam jakaś "kapliczka" /ja je tak nazywam/, ale wszyscy skupili się na małpach. Konkurowały z kogutami o jedzenie, które można było oczywiście kupić.
Potem był już obiad w bardzo malowniczym miejscu, podobała mi się tam roślinność. Mąż wypatrzył tam małego gekona
Jedzenia mogło by być troszkę więcej. Został jeden kawałek kurczaka i chyba wszyscy się czaili...i nikt go nie wziął ;)
Po obiadku przewieźli nas już do miejsca, w którym część grupy przesiadła się na bambusowe tratwy, część do canoe
no i pojawiła się gadzina ;)
w sumie widzieliśmy 4 sztuki, ale zdjęcia robiłam na oślep i musicie mi uwierzyć na słowo, ze tam były
a to nasz "kierowca"
i jeszcze zauważyliśmy to:
Przyznam się Wam, że byłam trochę rozczarowana. Czasem myślę, że coś jest ze mną nie tak, albo nastawiam się nie wiadomo na co...
Wykupiłam chyba niewłaściwą opcję wycieczki. Pamiętam jak w Wietnamie mieliśmy przejść przez kawałek dżungli i naszemu przewodnikowi coś się pomieszało i zamiast obejść górę, wdrapywaliśmy się na nią i schodziliśmy drugą stroną. To była dżungla! A tutaj to raczej taka wycieczka krajoznawcza. Ale taką wersję wybrałam więc nie mogę narzekać. Trzeba było jechać na dwa dni!
Ok. 21.00 byliśmy w naszym hotelu
Tak katują te słonie, aby taka bezrefleksyjna , brzydka pinda mogła sobie pojeżdzić .
OdpowiedzUsuńOd 19 minuty
https://www.youtube.com/watch?v=cddMzxG28Xo
Saving Thailand's Animals: The Dark Side of Zoo Tourism - 101 East
Jesteś gościem na mojej stronie – nie będę tego komentarza usuwać. Uważam, że każdy ma prawo do swojej oceny pod warunkiem, że nie obraża innych. Dyskusja jest jak najbardziej wskazana, ale w tym przypadku nie ma znaczenia czy i kto ma rację bo chamstwa na mojej stronie tolerować nie będę. Jeśli jeszcze raz coś napiszesz w podobnym tonie, Twój komentarz wyląduje w śmietniku – po prostu.
Usuń