4/08/2017

W pogoni za tatrzańskimi krokusami

 

   Jest taki czas w roku, kiedy Dolina Chochołowska przechodzi transformację w najbardziej fioletową dolinę świata :)



  Tak było tydzień temu. Pogoda była idealna, ale ludzi, którzy chcieli zobaczyć na własne oczy to cudo było mnóstwo!!! Tak to wyglądalo /zdjęcie z netu/


   Zobaczyć krokusy - tak, ale w takich warunkach - zdecydowanie nie!!! Wyjazd miałam zaplanowany za kilka dni...to nic, zobaczymy na miejscu
 - może wybierzemy inne miejsce?

   W końcu się doczekałam - jadę w ukochane góry 😊 Polecam bardzo fajny, niedrogi pensjonat w Gliczarowie Górnym "Willa Skorusyna". Niesamowicie gościnni gospodarze, obfite śniadania i obiadokolacje, czyste pokoje z łazienkami - jak najbardziej na plus. Pensonat położony jest
na górce i do najbliższego sklepu trzeba dojechać samochodem. Widoki za to ... PIĘKNE!!!

   Ten wyjazd był połączony z nauką fotografowania. Uczył nas /dla mnie guru od fotografii/ Paweł Uchorczak. Czy się czegoś nauczyłam? Oczywiście! Dziękuję Pawłowi za cierpliwość 😉 Jestem realistką i zdaję sobie sprawę z tego, że fotografowania nie da się nauczyć w ciągu kilku dni, ba...można się nigdy tego nie nauczyć, ale zawsze to jakiś malutki kroczek do przodu. Jestem bardzo, ale to bardzo zadowolona!!! 😊

   Paweł przyjechał tam dzień wcześniej i wybrał się w teren zobaczyć jak się te nasze krokusiki miewają - to jego zdjęcie.


   Jest dobrze! 😃 Krokusy w rozkwicie, szaleńczych tłumów nie widać... za chwilę, za momencik i my będziemy je podziwiać 😊 Tymczasem w nocy miał miejsce ...jak się potem okazało zabójczy dla krokusów armagedon 😒 Lało, potem był grad... masakra!

   Wstajemy raniutko i o 5 rano wyruszamy na Czarną Górę. Jak tu zimno!!! 😮 Słonko jeszcze nie wstało, trochę wieje, a my szybciutko rozkładamy sprzęt. Naszym celem jest mgła, która otula pobliskie doliny.








Obserwujemy ten taniec mgieł, jest cicho...atmosfera wręcz magiczna 😊


 Słońce znalazło jedną dziurkę w chmurach i leciutko oświetla nam Trzy Korony



Zerknęliśmy w drugą stronę, Tatry w całej swej okazałości :)))




Nasza ekipa przy pracy :)





   Mgły są piękne, ale przecież przyjechaliśmy tutaj podziwiać krokusy. Zastanawialiśmy co wybrać: Polanę Chochołowską czy Kalatówki? Padło na tą drugą polanę. Pogoda niepewna, co chwilę leje, sypie, Kalatówki są bliżej. Podreptaliśmy więc z Kuźnic i ....gdzie ten fioletowy dywan???








   Na miejscu zastaliśmy taki oto obraz. Krokusy zginęły śmiercią tragiczną 😓

   Ludzi było bardzo mało, tak jak krokusów - gdzieniegdzie uchowały się pojedyncze sztuki




   Żal ogromny! Przecież dwa dni wcześniej było tak pięknie!!! W tym roku mam pecha do pogody w czasie wyjazdów, ale skoro już tu jestem to trzeba czerpać garściami i korzystać z tego co jest 😊 A są góry, które kocham i nawet padnięte krokusy tej miłości nie zburzą 😉

   Postanawiamy iść dalej, na Halę Kondratową.




Kolejka na Kasprowy kursuje co chwilę.


Po drodze widzimy coraz więcej lodu i śniegu








Zbliżamy się już do Hali Kondratowej








   Posiedzieliśmy troszkę w Schronisku (żurek pyszny!) 😉 i wracamy na Kalatówki.





Znowu jesteśmy na Kalatówkach






   Słońce na przemian świeciło i chowało sie za chmury




   No i tak nam minęły 4 dni. Oprócz wyjść z aparatem było dużo ćwiczeń na komputerach. Pogoda też za bardzo nam nie pozwalała na żadne dalsze wyjścia. Słonko zaświeciło, szybko zebraliśmy się do wyjścia, uszliśmy kawałek i zadyma śnieżna 😑
Na tym zdjęciu dosłownie uciekaliśmy przed burzą. Był zakaz rozkładania statywów ;)


   Tak jak napisałam na początku - mimo pogody jestem bardzo zadowolona z tego wyjazdu. Dziękuję moim nowym znajomym za wszelką pomoc i za wszystkie miłe chwile. Mam nadzieje, że spotkamy się jeszcze na kolejnych foto warsztatach 😊



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © 2017 Wojaże Słowików