3/19/2023

Dlaczego zdecydowałam się właśnie na Jordanię?

 Dlatego, że miało być tanio, a wyszło drogo ;) Dlatego, że chciałam zobaczyć Petrę, pustynię Wadi Rum i wykąpać się w Morzu Martwym. Wszystko to zobaczyłam, ale tłum ludzi odbierał radość zwiedzania. Wybrałam Jordanię również dlatego, że kiedy u nas było zimno - tam mogłam się wygrzać...hehe, zmarzłam tam często okrutnie ;) Marudzę jak zawsze? Może troszeczkę ;)) Absolutnie nie żałuję tego pobytu. Poleciałam jak zawsze z grupą fantastycznych ludzi, dzięki którym ten wyjazd zapamiętam na długo, oczywiście pozytywnie :))  

     Do Ammanu można polecieć z Krakowa lub Poznania za ok. 700zł z bagażem podręcznym. Jeśli doliczy się bagaż rejestrowany to cena wzrasta do ok. 1100zł. Nie wcześniej niż na 72godz. przed wylotem trzeba wypełnić formularz wjazdowy
Nikogo z naszej grupy nie sprawdzali pod tym kątem, ale słyszałam o ludziach, których nie wpuścili do samolotu w Berlinie bo nie zdążyli tego wypełnić. Lot trwa troszkę ponad 4 godziny i musimy przejść uciążliwą procedurę na lotnisku. Strasznie długo to wszystko trwało. Nie ma znaczenia czy wcześniej wykupi się Jordan Pass czy nie - wszyscy muszą swoje odstać. Jeśli chodzi o Jordan Pass - każdy musi sobie indywidualnie policzyć co mu się bardziej opłaca. Sama wiza kosztuje 40 JOD. 1 JOD to 6,21zł czyli na dzień dzisiejszy to prawie 250zł. Jeśli planuje się co najmniej 1 wizytę w Petrze do trzeba doliczyć 50 JOD. W sumie daje nam to już 90 JOD. Natomiast w Jordan Pass możemy wybrać opcję, która nam najbardziej odpowiada. Jordan Pass to trzy możliwości - za 70, 75 lub 80 JOD. W cenie mamy już wtedy wizę oraz wstęp do wielu innych atrakcji. WARTO! Jordan Pass możemy kupić będąc w domu, przed wyjazdem, jest ważny rok, ale od momentu pierwszego zeskanowania kodu QR tylko dwa tygodnie.
    Po męczących kontrolach w Ammanie wyszliśmy przed lotnisko...cieplutko! :) 


    Zamówione samochody już na nas czekały. Koszt wynajęcia samochodu na tydzień to ok. 500$ /łącznie z ubezpieczeniem/. Autka dostaliśmy nowe, jeszcze wyłożone foliami, z prawie zerowym poziomem paliwa. Tak też należy samochód oddać. Koszt paliwa to ok. 0,90 JOD/litr. Kierujemy się w stronę Madaby. Czytałam, że warto to miasto zwiedzić przede wszystkim ze względu na bizantyjskie mozaiki. Mój wyjazd nie był jednak typowo turystyczny, nastawialiśmy się przede wszystkim na fotografowanie fajnych miejsc w możliwie jak najlepszym świetle, tak więc Madaby nie zwiedzaliśmy. Potraktowaliśmy tą miejscówkę jako przystanek na przespanie się.

Jeśli zdecydujecie się na wypożyczenie samochodu to nie bójcie się jazdy po jordańskich drogach. 




    Drogi są najczęściej w dobrym stanie, zdarzają się policyjne kontrole. Nas nigdy nikt nie zatrzymał, ale poznaliśmy ludzi, którzy opowiadali, że kontrolowano ich kilkukrotnie. Policjanci najczęściej sprawdzają tylko dokumenty. Pierwszego dnia złapaliśmy kapcia! Na pierwszej stacji benzynowej uczynny pracownik bez problemu pomógł nam i po chwili opona była w całości.
W czasie jazdy trzeba uważać /i to bardzo!/ na ograniczniki na drogach. Ja mówię na nie "hopki". Tych hopków jest mnóstwo!!! Część z nich jest oznaczona i widoczna, ale są też takie, które zauważaliśmy w ostatniej chwili. Można sobie wtedy krzywdę zrobić. I nie zdziwcie się jeśli nagle na drodze szybkiego ruchu zobaczycie samochód pędzący pod prąd. O ile w miastach panuje zasada - pierwszeństwo ma większy to na autostradzie /chyba to była autostrada.../ taki widok może zaskoczyć. 
Ruch na ulicy w Ammanie:


    Zwróciłam też uwagę na kolorowe ciężarówki, które przewożą warzywa. Na jednej ciężarówce mógł być tylko jeden gatunek warzyw, np. ciężarówka przewożąca marchewkę, inna przewoziła tylko kalafiory, jeszcze inna buraki...itp. Nie było żadnego mieszania warzyw.


No i oczywiście na drogach można spotkać osiołki, kozy i wielbłądy :)


    Skoro mamy już czym jeździć, noclegi każdy musi załatwić sobie sam, w zależności od preferencji i zamożności portfela. My spaliśmy w różnych miejscach, były skromne hostele i hotele, w których otwierano nam drzwi. Ważne, że wszędzie było w miarę czysto. Nocowaliśmy w Madabie, WadiMusa, Al-Karak,  Ammanie i 3 noce na pustyni Wadi Rum.

    Jedzenie - to już temat rzeka. Wszędzie było przepysznie!!! Nigdy nie byłam miłośniczką hummusu i w ogóle ciecierzycy. Tam wszystko smakowało inaczej i lepiej! Jadaliśmy w lepszych restauracjach i przydrożnych knajpkach i nigdy nikt nie miał żadnych rewelacji żołądkowych. W Madabie wyszliśmy na ulicę, w przydrożnej knajpce kupiliśmy pitę z hummusem, falafelami, sałatkami... wszystko było pyszne! Oto nasze śniadanko na wynos /za 0,5 JOD za porcję/ :


     Przy drogach było bardzo dużo piekarni, w których kupowaliśmy świeżutkie, jeszcze ciepłe ichniejsze chlebki czy bułki. Kuchnia jordańska opiera się na przystawkach. W jednej z polecanych restauracji zamówiliśmy jedzonko. Najpierw przynieśli przystawki - mezze. Tak najedliśmy się tymi pysznościami, że głównego dania nikt już nie dał rady zjeść.



    Będąc w Jordanii polecam przede wszystkim Hummus czyli pastę z ciecierzycy, Baba Ganaoush czyli pastę z pieczonego bakłażana, Tabbouleh - sałatkę z siekanej natki pietruszki z pomidorkami, ogórkami...PYCHOTA!!!  Do tego Falafele :))

Posmakowało mi to jedzonko do tego stopnia, że kilka dni po powrocie spróbowałam swoich sił ;) Oczywiście aż takie dobre jak w Jordanii nie było.


    Na każdym kroku można sobie zamówić i wypić sok ze świeżo wyciśniętych pomarańczy lub granata. 
Nie może również zabraknąć słodkiej herbaty oraz kawy z kardamonem.

    Na pustyni Wadi Rum jedliśmy najbardziej znaną potrawę beduińską ZARB, ale o tym napiszę w osobnym poście, poświęconym pobycie na pustyni.

    W czasie tygodnia odwiedziliśmy Małą i Dużą Petrę, kąpaliśmy się w Morzu Martwym, zwiedziliśmy Zamek Krzyżowców w Al-Karak, spędziliśmy trochę czasu na Pustyni WadiRum i przeszliśmy dwa kaniony. Atrakcje pokażę w następnych postach.

   

2 komentarze:

  1. Joanna Makles19 marca 2023 19:52

    Szczegółowość i dokładność z jaką opisujesz swoje wojaże sprawia, że czytajac tak się zatopilam, wczuwajac w to piękne sprawozdanie z tego jakże ciekawego miejsca, że nagle stop, nie ma dalej, wprawilo mnie w poczucie niedosytu, tak pięknie opisujesz swoje doświadczenia, że czytając, czuje się jakby się było tam razem z Tobą. Pięknie Joanno pokazuj Nam ten piękny świat, do którego nie wszystkim uda się dotrzeć i dostrzec to co zarejestruje Twój obiektyw....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki Asiu :) Staram się jak mogę. Ten post to taki wstęp. Chciałam pomóc innym, planującym wyjazd do Jordanii. Jest to także, a może przede wszystkim post z informacjami dla mnie. Pamięć jest ulotna i kiedy po jakimś czasie zerkam na swoje wpisy to mnóstwo rzeczy sobie przypominam. Jeśli jeszcze komuś się podoba to co tu pokazuję to tym bardziej jest mi miło :) Zapraszam na kolejne wpisy. Pozdrawiam.

      Usuń

Copyright © 2017 Wojaże Słowików