We Wrocławiu byłam już dziesiątki razy, a nadal to miasto
jest dla mnie nieodkryte. Ze względów zdrowotnych już trzeci miesiąc jestem „uziemiona”
w okolicy gdzie mieszkam - więc tym razem to miał być tylko delikatny spacer po
Rynku i w stronę Ostrowa Tumskiego. Nie obyło się oczywiście bez poszukiwań
słynnych krasnali :))
Miasto wciąż mnie zachwyca! Nie przeszkadzały mi tłumy
turystów, kapryśna pogoda – jest tam taki specyficzny klimat, w którym dobrze
się czuję. Mosty, Ratusz, kolorowe kamienice, kościoły…czuć przeszłość, a to
zaczynam lubić coraz bardziej :)
Słynny most zakochanych :))
Jest pierwszy krasnal!!!
Ostrów Tumski - urocze i zaciszne miejsce :) Być w tym miejscu wieczorem...mi się niestety nie udało.
Zaglądamy do jednego z zaułków
Tymczasem na niebie pojawiają się ciemne chmury. Już bez słońca podziwiamy Katedrę św. Jana Chrzciciela.
Obeszliśmy Katedrę dookoła i spacerkiem kierowaliśmy się w stronę Rynku.
Mijamy kościół św. Marcina
Wracamy na Most Tumski
I kolejny kościół
Dochodzimy już do Rynku. Na chwilę znowu zaświeciło nam słoneczko :)
Powolutku zaczyna się krasnalowe szaleństwo :))
Hahaha...świetny pomysł z tymi krasnalami :))
Tymczasem na niebie zaczęło się dziać...
I znowu krasnale...
Nie wiem dokładnie ile tych krasnali we Wrocławiu jest, gdzieś wyczytałam, że podobno prawie 400! Ja widziałam zaledwie kilkanaście z nich :)) Przechadzając się dalej, podziwiamy kolejne zabytki.
Po drodze oczywiście kolejne krasnale :)
Dochodzimy do słynnego skrzyżowania
Wracamy do Rynku
Rynek jak widać oblężony! :))
Fajnie było! Krótko, spacerowo, kilkanaście krasnali namierzonych :)) Tam jest jeszcze tyle do obejrzenia...ale to już następnym razem :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz