Pomysł na wycieczkę przyszedł nagle. A może wybrać się na Szczeliniec? Byłam tam już dawno temu, nie zaszkodzi sobie odświeżyć pięknych widoków.
Szczeliniec Wielki (919 m n.p.m.), to najwyższy szczyt Gór Stołowych. Na szczyt prowadzą dwie trasy - jedna z Karłowa, druga z Pasterki. Pierwsza jest bardziej turystyczna, druga bardziej dzika, ale troszkę bardziej stroma. Ponieważ trasa z Karłowa jest łatwiejsza, wybieramy właśnie tą. Następnym razem /a muszę tam wrócić/ pójdę z Pasterki :))
Samochód zostawiamy na dużym parkingu tuż przy brukowanej drodze prowadzącej do Przełęczy między Małym, a Wielkim Szczelińcem. Parking jest niby płatny, ale nikt od nas żadnej opłaty nie wymagał.
Wzdłuż drogi poustawiane są budki z jedzeniem, piciem i różnymi pierdółkami, ale my wolimy obserwować to co na poboczu :))
Dochodzimy do bramy wejściowej. Znajdujemy się na południowym stoku Szczelińca , gdzie margle (skały nieprzepuszczalne) graniczą z płytą silnie spękanych piaskowców (skał przepuszczalnych). Wędrówka wody przez płytę piaskowca odbywa się spękaniami w dół, do poziomu margli, gdzie wypływa ona na powierzchnię w wysiękach i mokradłach.
Troszkę informacji :)
Szczeliniec Wielki to najwyższy szczyt Gór Stołowych, to miejsce szczególne, ze względu na panujące tu warunki klimatyczno - siedliskowe oraz środowisko przyrodnicze. Ta jedyna w swoim rodzaju góra w Polsce kryje w sobie sieć głębokich spękań i misternie wyrzeźbionych przez naturę form skalnych, z których najbardziej znane to: słoń, wielbłąd, kwoka i małpolud. W zacienionych, głębokich i wilgotnych szczelinach, gdzie śnieg zalega czasem do lipca występują interesujące mszaki i wątrobowce oraz alpejskie, a nawet arktyczne gatunki zwierząt bezkręgowych.
Na szczyt prowadzi między 650, a 700 schodków :)) Różne źródła podają inną ilość. Nie ważne ile ich jest dokładnie, ważne że dużo :)) Przy schodach są poręcze, a co jakiś czas kładki. Nie jest źle!
Jesteśmy na przełęczy między Wielkim i Małym Szczelińcem. Piaskowiec jest tu silnie spękany. Te regularne pęknięcia noszą nazwę "ciosu", stąd piaskowce tego poziomu określa się jako "piaskowce ciosowe"
Mija pół godzinki i dochodzimy do schroniska tzw. "Szwajcarki"
Na dużym tarasie przy schronisku można odpocząć, posilić się i napawać pięknymi widokami!
Widok na czeskie Broumowskie Ściany
Po odpoczynku można ruszać dalej bo najważniejsze atrakcje dopiero przed nami :))
Mijamy kasę gdzie trzeba kupić bilet za 10zł.
Miejsce, w którym zbudowano schronisko nie jest najwyższym punktem Szczelińca. Po schodkach wspinamy się na "Tron Liczyrzepy". Teraz jesteśmy w najwyższym miejscu w Górach Stołowych.
I znowu przepiękne widoki
Jesteśmy w grupie skałek tworzących najwyższe partie Szczelińca Wielkiego. Skośne ułożenie poszczególnych warstw piaskowca i jego różna odporność na działanie czynników erozyjnych nadają skałom nietypowe kształty.
Niesamowite są te korzenie zespolone ze skałami
Po drodze kolejna platforma widokowa tuż przy "Małpoludzie"
Znajdujemy się teraz przy północnej krawędzi Szczelińca Wielkiego. Płyta piaskowców ciosowych traci tu swą zwartość i dzieli się wzdłuż spękań na bloki skalne, które w miarę upływu czasu osiadają i oddzielają się od masywu.
Wchodzimy do "Diabelskiej Kuchni".
Teraz muszę się wytłumaczyć. W tych skalnych labiryntach jest ciemno. Nie miałam ze sobą statywu i wszystkie zdjęcia robiłam "z ręki". Kiedy zaczęłam je przeglądać w domu...chciało mi się płakać. Większość zdjęć z labiryntów musiałam usunąć bo były poruszone. Nawet te, które zostawiłam też nie są wyraźne. Brak mi umiejętności, ręce za bardzo się trzęsą ;)) Dlatego chcę tam wrócić ze statywem i wtedy wymienię zdjęcia :)) Warto porządnie udokumentować to miejsce bo ma niesamowity klimat!
Schodzimy do "Piekiełka" - to głęboka na 25m szczelina, równoległa do północnej krawędzi Szczelińca Wielkiego. Woda rozluźnia tu margle w podłożu i powoduje rozsuwanie się i odchylanie od pionu piaskowcowych bloków.
Z "Piekiełka" wydostajemy się do "Nieba"
Najwyższa partia piaskowców Szczelińca Wielkiego została silnie zmieniona. Przyczyniły się do tego woda, wiatr i zmiany temperatur oraz różnorodność spoiwa {krzemionkowe, wapienne i ilaste) w poszczególnych warstwach. To im zawdzięczamy powstanie fantazyjnych form skalnych.
Kiedy wyszłyśmy z labiryntu, naszym oczom ukazał się złoty spektakl :)) Słońce już chyliło się ku zachodowi i tak przepięknie świeciło!
Można stać i zachwycać się w nieskończoność, ale jeszcze trzeba zejść z tej góry i wrócić do domu :))
Schodzimy również po schodkach, ale inną drogą. Zwiedzanie labiryntu zajmuje ok. 2 - 3godz. Polecam Wszystkim - i tym dużym i tym małym :)) Ta góra jest inna, ciekawa. W lecie na pewno można tam zastać tłumy ludzi, dlatego polecam odwiedzenie tego miejsca jesienią, można tu śmiało zabrać rodzinę i dzieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz